Kiedy spojrzymy na LinkedIn z poziomu faktów, to mówimy o 900 milionach użytkowników, którzy występują z imienia i nazwiska na platformie, która jest typowo biznesowa. Dzisiaj przyjrzymy się jakie aktywności, powinny z nich wynikać, żeby nasza obecność na nim miała w ogóle sens. Przyjrzymy się także mitom odnoszącym się do tej platformy. Część z nich obalę, część potwierdzę.
Na początku garść faktów. LinkedIn to platforma należąca do Microsoftu, na której profil posiada aktualnie prawie 900 milionów użytkowników. 57% z nich stanowią mężczyźni, 43% to kobiety. Ponad 60% użytkowników jest w przedziale wiekowym: 25-34 lata.
W Polsce mamy około 5 milionów użytkowników, proporcje kobiet i mężczyzn zarejestrowanych na platformie są bardzo podobne do danych światowych.
Można powiedzieć, że LinkedIn to platforma tak zwanych białych kołnierzyków, ludzi wykształconych, mieszkańców dużych miast, często pracujących w dużych organizacjach. Branże, które dominują to: HR, finanse, reklama, branża prawna i branża IT.
Co ciekawe, jedynie 3% użytkowników publikuje cokolwiek na swoich profilach na LinkedIn i w mojej ocenie, z tego faktu wynika, że jest tutaj bardzo duży potencjał.
Portal to wyłącznie wirtualne CV.
W świadomości wielu osób LinkedIn to portal, w którym zawiesza się swoje CV, a dane o sobie zmienia się jedynie, kiedy chcemy zmienić pracę lub świeżo ją zmieniliśmy. Nic bardziej mylnego. W kolejnych wpisach pokaże Ci jak wykorzystać Twój profil na LinkedIn do tego, żeby był Twoją stroną internetową i Twoim Landing page, który będzie świetnie budował Twoją markę ekspercką, sprawi, że będziesz liderem opinii w swojej branży lub zwyczajnie zdobędziesz lepszą pracę.
Linkedin to miejsce wyłącznie do poszukiwania pracy.
Zdecydowanym faktem jest to, że LinkedIn służy do poszukiwania pracy, ale od kiedy powstał w 2003 roku, wiele się zmieniło. Nie jest wyłącznie platformą do zamieszczania CV, ale także miejscem umożliwiającym działanie i nawiązywanie relacji. Dlatego mocno nie zgadzam się z tym, że aktywność na nim powinna ograniczać się wyłącznie do poszukiwania pracy.
Linkedin to miejsce wiecznej szczęśliwości. Istnieje przeświadczenie, że LinkedIn jest miejscem wiecznej szczęśliwości, gdzie ludzie chwalą się różnymi sukcesami, oraz że jest to sztuczny świat. Oczywiście tak też bywa, ale nie tylko. LinkedIn to miejsce, gdzie możesz w sposób ciągły zdobyć informacje, nawiązywać i budować relacje, a nie tylko wtedy, kiedy szukasz pracy, bo studnię budujesz dużo wcześniej, niż zachce Ci się pić. Po drugie, jest to miejsce, gdzie zdobywasz wiedzę i budujesz pozycję lidera opinii w swojej branży. Dlatego, jeżeli myślisz o tym, że będziesz zmuszony do tego, żeby wyłącznie się chwalić i pokazywać część swojego życia zawodowego, to niekoniecznie jest prawda.
Treści na Linkedin nikt tego nie czyta. Kolejny panujący mit to przeświadczenie, że nikt nie będzie czytał treści publikowanych na LinkedIn. Jeżeli kiedykolwiek publikowałaś na LinkedIn, wiesz, że zasięgi organiczne treści, szczególnie z profilu osobistego, potrafią być bardzo zachęcające. Co więcej, LinkedIn zatrudnił ponad 200 dziennikarzy, żeby publikowali na nim wartościowe treści. Według rankingów LinkedIn jest miejscem, któremu użytkownicy ufają najbardziej, dlatego nadal będzie się rozwijał w tym kierunku, żebyśmy na nim poszukiwali wartościowej, eksperckiej wiedzy oraz kontaktów do ludzi i branży. Zgadzam się, z opinią, że wiele osób nie komentuje czy nie angażuje się w treści, ale to wcale nie znaczy, że do nich nie zagląda, żeby zobaczyć, co tam się dzieje i w ten sposób spotkać się z Twoją treścią.
Znamy już fakty związane LinkedIn, obaliliśmy kilka mitów, czas przejść do aktów wynikających z posiadanej przez nas wiedzy.
Obecnie mocny trend na LinkedIn, który zdominował content, lecz mnie się on niekoniecznie podoba. W wielu przypadkach musisz przeklikać wiele stron pliku PDF, żeby dostać jedną wartościową rzecz, przy okazji nakręcając komuś innemu zasięgi. Uważam, że w długoterminowej perspektywie to nie będzie dobre rozwiązanie, natomiast jeżeli potrafisz robić fajne karuzele, to jest zdecydowanie HOT.
Druga rzecz w grypie NOT to grupy na LinkedIn, które po prostu nie działają. Nic tam się nie dzieje, LinkedIn nie wysyła powiadomień, jeżeli jednak coś się pojawi i nie wygląda na to, żeby cokolwiek miało się zmienić w przyszłości w tej sprawie.
Uważam, że nic tak nie buduje zaufania, jak wideo, które pozwala spojrzeć człowiekowi prosto w oczy, zobaczyć czy można mu zaufać i w ten sposób szybko zbudować zaufanie, skrócić cały proces zakupowy. Będzie on szybki i ktoś albo kupi, albo zrezygnuje, co w mojej ocenie pod każdym względem jest korzyścią.
Poniższe to moje osobiste doświadczenia i obserwacje. Jeżeli masz inne zdanie w tym temacie to chętnie je poznam i daj mi proszę znać w komentarzu.
Jedną z rzeczy, która w mojej opinii, jest NOT, jest nakładka Open to work. Jeżeli szukasz pracy na LinkedIn, nie polecam z niej korzystać, dlatego, że uważam, że pokazuje pewną desperację, a nie determinację. Jeżeli chcesz pokazać swoją determinację, zrób taki profil, żeby Twój potencjalny pracodawca lub rekruter chciał się z Tobą skontaktować.
Jedną z rzeczy, która w mojej opinii, jest NOT, jest nakładka Open to work. Jeżeli szukasz pracy na LinkedIn, nie polecam z niej korzystać, dlatego, że uważam, że pokazuje pewną desperację, a nie determinację. Jeżeli chcesz pokazać swoją determinację, zrób taki profil, żeby Twój potencjalny pracodawca lub rekruter chciał się z Tobą skontaktować.
Jeżeli nie masz contentu, który powoduje, że ludzie chcą wchodzić na Twoją stronę, nie zapraszaj do śledzenia, ponieważ jest to zwyczajnie nieskuteczne i irytujące.