Co chciałabym wiedzieć 3 lata temu, gdy zakładałam firmę

Co chciałabym wiedzieć 3 lata temu gdy zakładałam firmę

Silna Marka w PRaktyce

„Życie rozumiemy wstecz, a przeżywamy w przód”      Søren Kierkegaard

Kiedy pięć lat temu stanęłam przed zadaniem napisania swojej pierwszej książki to postanowiłam napisać maila do wszystkich znanych mi osób, które to doświadczenie miały za sobą.

W mailu zadałam pytanie o to jakie trzy rady udzieliliby osobie, która pierwszy raz pisze książkę i co dziś zrobiliby inaczej. Ten odcinek jest odpowiedzią na pytania dotyczące prowadzenia własnej firmy. Jest on dla mnie szczególnie wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że firma świętuje urodziny, ale dlatego, że dzielę się w nim moimi przemyśleniami z samych trzewi. Mówię o swoich decyzjach z perspektywy czasu i doświadczeń, które doprowadziły do miejsca, w którym jestem dziś.

Miejscach rozwoju i nowych wizji, mniejszego strachu (tak nadal się boję, ale nie powstrzymuje mnie to przed działaniem). Zmieniło się wiele. Jeżeli masz jakiekolwiek pytanie to zadaj je, a ja odpowiem na nie w moich kanałach social media lub w kolejnym odcinku podcastu.

TRANSKRYPCJA ODCINKA

To jest taka zasada, którą bym nazwała, że: słuchaj, co ludzie mówią, ale bardziej ufaj temu, co robią. I ta zasada ma wiele wymiarów. Po pierwsze jako przedsiębiorcy nieustannie obserwujemy, co robią inni przedsiębiorcy, szczególnie ci, którzy są – i tutaj pokazuje tak dwoma rękoma, w cudzysłowie – ludźmi sukcesu. Zastanawiamy się, słuchamy ich złotych rad, jak coś zrobić, jak dojść do miejsca, w którym oni są i później obsesyjnie próbujemy. I okazuje się, że to nie działa albo że to nie jest wzorzec, ale jednorożec. Co mam na myśli? Mam na myśli zwyczajnie to, że kompetencje tej osoby, okoliczności, w których ta osoba była, po prostu są totalnie nietypowe i ty, niezależnie jak bardzo się starasz i jak bardzo słuchasz jej złotych rad, to nie jesteś w stanie tego powtórzyć.
Podobno ktoś mądry kiedyś powiedział, że życie przeżywamy w przód, a rozumiemy wstecz. I to jest właśnie taki odcinek podcastu, w którym opowiadam o swoich doświadczeniach bycia przedsiębiorcą, a raczej przedsiębiorczynią, co z tego wyniknęło, czego się nauczyłam i co pewnie, gdybym miała próbować i startować kolejny raz, zrobiłabym inaczej.
Dzisiejszy odcinek będzie zupełnie inny niż poprzednie. Tak naprawdę inspiracją do tego był krótki mail, który wysłałam do Justyny Dżbik. Justyna jest dziennikarką Radia Zet i ponad trzy lata temu przeprowadziła ze mną wywiad w temacie zmiany, radzenia sobie ze zmianami, przygotowywania się do zmian. I na koniec tego wywiadu zadała mi takie pytanie: Angelika, czego ci życzyć? I ja zupełnie spontanicznie powiedziałam: Żebym płaciła wysoki ZUS. I wiecie, jakieś dwa tygodnie temu napisałam do niej maila, że: Justyna, życzyłaś mi płacenia wysokiego ZUS-u i wiesz, to życzenie się spełniło. Od ponad roku czasu rzeczywiście płacę wysoki ZUS i ponad trzy lata prowadzę firmę, i dzieje się to z dużym sukcesem, jak dla mnie, więc piszę, żeby donieść, że to, czego mi życzyłaś, spełniło się i bardzo, bardzo dziękuję za te słowa, wtedy, trzy lata temu, kiedy startowałam z działalnością. I wiem, że ten mail bardzo Justynę ucieszył. Napisała do mnie, chwilę wymieniłyśmy spostrzeżenia. A dla mnie to był pretekst do tego, żeby nakręcić ten dzisiejszy podcast, ten dzisiejszy odcinek, w którym chcę się podzielić z tobą trzema lekcjami, największymi lekcjami, które wyciągnęłam z tego czasu. I chciałoby się pomyśleć, że fajnie, gdybym wiedziała to wcześniej. I chciałoby się więcej, chciałabym wierzyć w to, że gdybym to wiedziała i potrafiła to wprowadzić w życie, to pewnie bym nie popełniła wielu, wielu błędów. Pewnie nie, natomiast ja chciałabym podzielić się z tobą tą wiedzą po to, żeby wskazać ci na te trzy aspekty, które mi osobiście pomogły, które mi osobiście w tym momencie okazały się największymi lekcjami i czymś, co się stało driverem, takim motorem działań do przyszłości. I w związku z tym chciałabym ci to dać, żebyś nie musiał na własnej skórze, nie musiała na własnej skórze przechodzić przez te lekcje, a może zaczerpnęła z moich doświadczeń do tego, żeby przejść suchą nogą, a może wręcz przeciwnie, żeby zatopić się w te doświadczenia, żeby szybciej urosnąć i szybciej dojść tam, gdzie chcesz.
Warto też wspomnieć, że mam taki zwyczaj – i ci z was, którzy słuchali mojego pierwszego odcinka podcastu, to wiedzą – zwyczaj, który polega na tym, że często, zaczynając nowe rzeczy, pytam osoby w tym doświadczone, jakie trzy rady dali by mi, dodatkowo jakie trzy rzeczy były dla nich ułatwieniem w kontekście nowej rzeczy. Nowej rzeczy, której ja się podejmuję, nowego zadania, którego się podejmuję. I tak było chociażby z pisaniem książki.
Kiedy pierwszy raz podeszłam do tematu pisania książki, to napisałam do wszystkich moich znajomych, bliższych i dalszych, z zapytaniem: Słuchaj, gdybyś miał teraz napisać książkę, to co innego byś zrobił, jak inaczej byś podszedł do tematu? Jakie były trzy najważniejsze rzeczy, które ci ułatwiały pisanie książki? I w ten sposób dostałam wiele cennych rad, wskutek czego nie popełniłam pewnych błędów.

Kiedy zaczęłam kręcić podcast, to – jak wiecie – zrobiłam bardzo podobnie. Napisałam do osób, które kręcą podcast, u których ja byłam gościem w podcaście, u Marka Jankowskiego i oni dali mi wiele, wiele cennych rad, które ja wykorzystałam. Więc mam wrażenie, że zaczęłam z trochę wyższego pułapu kręcić ten podcast. W związku z tym ten dzisiejszy odcinek jest takim podzieleniem się moimi doświadczeniami po to, żeby wam trochę skrócić drogę, zwrócić uwagę na ważne aspekty i podzielić się tym, co ja przeżyłam, co kosztowało mnie masę nerwów, potu, krwi, żeby nie powiedzieć krwawicy, po to, żebyście wy nie musieli przez to przechodzić.
Zanim w ogóle wejdziemy w temat tych trzech lekcji, trzech rzeczy, które chciałabym wiedzieć trzy lata temu – jak widzicie, wszystko opiera się o „trzy” – powiem o miejscu, w którym jestem, czym się zajmuję, jaka jest specyfika moich działań, dla tych wszystkich, którzy tego nie wiedzą.
Prowadzę firmę, która zajmuje się doradztwem i szkoleniami. I właściwie zakres działań firmy opiera się na takich dwóch filarach. Pierwszy filar to jest typowa działalność szkoleniowo-doradcza, czyli robię wdrożenia do dużych organizacji, głównie social sellingu, LinkedIna i ogólnie mówiąc wykorzystywania social mediów do pozyskiwania sprzedaży i marketingu. Ponieważ przez wiele, wiele lat pracowałam marketingu, jestem osobą, która skończyła studia marketingowe, to ten element marketingowy jest dla mnie ważny. Natomiast od 2008 roku pracuję w sprzedaży, bo miałam job rotation do sprzedaży w korporacji i od tamtego czasu nieustannie jestem w sprzedaży, a że prowadzę własną firmę, no to, jak domyślacie się, sprzedaż jest kluczowym elementem w kontekście prowadzenia własnej działalności i mam wrażenie, że niezależnie jak duża jest organizacja, to to sprzedawanie przez właściciela chyba odbywa się praktycznie do końca. Natomiast w miejscu, w którym jestem w kontekście mojego działania, to nie wyobrażam sobie w ogóle póki co zostawić tej najważniejszej działki komu innemu. Więc moja firma tak naprawdę stoi na dwóch nogach, pierwsza noga to jest właśnie ta noga – nazwijmy ją B2B – gdzie współpracuję z dużymi organizacjami, gdzie robię wdrożenia, szkolenia, mentoringi dla przedsiębiorców, gdzie przedsiębiorcy przechodzą ze mną przez takie indywidualne procesy rozwojowe, w których uczę ich social sellingu. Robię też wystąpienia w tematach właśnie social sellingu, personal brandingu i zarządzania zmianą i to jest taka solidna noga, na której stoi moja firma. Druga noga, bardziej taka B2C, gdzie odbiorcą jest indywidualny konsument, gdzie niekoniecznie jest to przedsiębiorca, choć bardzo często właśnie są to przedsiębiorcy, to jest coś, co jest zapięte w koncepcie silnej marki. I tam wraz z moim zespołem, gdzie teraz jest Kuba, gdzie jest też Magda, z którą już o wiele, wiele więcej lat pracuję i właściwie od dłuższego czasu razem współpracujemy, to w tym koncepcie, w koncepcie silnej marki mamy produkty typu e-booki, książki, webinary, mamy też kurs online „Silna marka na LinkedIn”. I w ramach tutaj tej działalności tworzymy zespół silnej marki, którego celem jest pomaganie głównie przedsiębiorcom, ale też freelancerom w tym, żeby budować silną markę ich, jako osoby, jako ekspertów, ale też ich firmy, jeżeli prowadzę firmę, a jeżeli nie i są, że tak powiem, etatowcami, to żeby pomóc im, żeby ta ich marka ekspercka była naprawdę i silna, i znana. I w tym momencie swojej działalności, to już wiecie, że nie jestem tylko ja, ale też jest ze mną Kuba, który między innymi montuje ten podcast, i jest Magda, więc moje życie jako przedsiębiorcy jest o wiele, wiele łatwiejsze, niż jeszcze trzy lata temu, kiedy byłam, że tak powiem, sama jak palec. W tym momencie mam poczucie, że bardziej, niż trzy lata temu, wiem, dokąd zmierzam, wiem, co jest moją mocną stroną, czego potrzebują moi klienci i zdecydowanie po prostu to dowożę, wskutek czego bycie przedsiębiorcą jest o wiele, wiele łatwiejsze i przyjemniejsze.
Oprócz tych dwóch nóg mojego biznesu są jeszcze takie aspekty pracy pro bono dla różnego typu organizacji, gdzie często występuję jako sędzia w konkursach przedsiębiorców, teraz chociażby dla Politechniki Warszawskiej, gdzie też jestem wykładowcą, gdzie udzielam się wspierając głównie kobiety, ale i nie tylko, wspierając przedsiębiorców, wspierając inne osoby w tym, żeby w pełni wykorzystywały potencjał, który mają w sobie. Z takich nowości, które się na ten moment dzieją, to to, że zaczynam wychodzić za granicę i szkolić osoby za granicą, zaczynają się też pojawiać pierwsze propozycje, właściwie od wiosny, tego, żeby występować za granicą i tam dzielić się swoją wiedzą. Już w maju miałam występować na międzynarodowej konferencji social mediowej, niestety covid to zatrzymał, natomiast na jesieni prawdopodobnie w listopadzie, jeżeli nic się nie zdarzy takiego, co pokrzyżuje plany, wystąpię pierwszy raz w Amsterdamie, tam dzieląc się też z przedsiębiorcami swoją perspektywą i swoją wiedzą. Więc to są takie nowe kierunki, które dopiero się pojawiają. I co ważne, to nie jest tak, że to wydarzyło się totalnie przypadkowo, bo z rzeczy, które są rezultatem moich działań to jest to, że moja druga książka „Silna marka na LinkedIn” została wydana, a raczej ja ją wydałam w języku angielskim i jest dostępna na Amazonie, co pozwala mi w tym momencie też nie być całkowicie anonimową osobą dla osób z zagranicy.

I pierwsza rzecz, pierwsza lekcja, o której myślę, że była dla mnie kluczowa, to nazwałabym ją zasadą pod tytułem „Zacznij z tym, co masz i nie czekaj na cud”. Obserwując różnych przedsiębiorców, obserwując również też siebie, mam wrażenie, że często tak inspirujemy się, napędzamy pewnymi nagłaśnianymi przykładami przedsiębiorców, osób, które w 15 minut stworzyły biznes, pojawił się w ich głowie pomysł na biznes i oto ruszyli w tym kierunku, i już pół godziny później zaczęli działać, a dwa dni później mieli pierwszych klientów. I ty siedzisz tak, zastanawiasz się: „Tak, tak, tak! Ja też chcę być taki, jak on!”. I później nie wiesz, co zrobić, jak zacząć, od której strony, czy to jest prawda, czy nieprawda, czy to może z tobą jest coś nie tak. I ostatnio Warren Buffett powiedział coś takiego, że jak jest odpływ, to wtedy widać, kto jest bez majtek. I wiecie, ja sobie pomyślałam, że to jest świetny obraz do tego, co ja myślę i czego się nauczyłam a propos właśnie zaczynania z zasobami, które mam i z tym, co mam, bo wiele osób wierzy w taki mit cudownego miejsca, cudownych sposobów, takiego czegoś odkrycia, czegoś niesamowitego, wiecie, takiego bizneshaka, który po prostu spowoduje, że nagle z osoby, która zarabia 10 000 staniesz się milionerem. No i ja myślę, że chciałabym wcześniej spotkać osobę, która mi wytłumaczy, podpowie, wyjaśni, wskaże, że nie do końca o to chodzi. Że oczywiście są takie punkty przełomowe, które są skokami, ale tak naprawdę biznes to jest krok za krokiem podążanie w kierunku, który sobie wybierasz i nigdy to nie dzieje się liniowo. Często jakieś takie kroki i takie wzrosty, które się wydarzają, są wynikiem zwykłych, codziennych działań. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jeżeli skupisz się na tym, żeby szukać czegoś niesamowitego, żeby szukać tego właśnie cudownego sposobu na rozwój, to prawdopodobnie nie wykorzystasz, nie skupisz się na tym, co masz, na tym potencjale, który masz w sobie i nie zaczniesz myśleć w kategoriach: co mogę zrobić tu i teraz po to, żeby posunąć się te pięć centymetrów.
I mówiąc już konkretnie – kiedy ja zaczynałam swoją firmę, to miałam pewne wyobrażenie na temat tego, co mogę robić, ale na tyle intensywnie żyłam tą wizją mnie takiej wielkiej, takiej wspaniałej, takiej pokazującej się od tej najlepszej strony, która robi niesamowite rzeczy, że zapomniałam o tym potencjale, który miałam, a który paradoksalnie okazało się, że stał się moim największym zasobem i powodem, dla którego zaczęłam współpracować z naprawdę fajnymi firmami i powodem, dla którego duże organizacje zaczęły pracować właśnie ze mną. I to jest taki jeden paradoks, rzecz, którą odkryłam właściwie z czasem to to – nie tylko z czasem, ale ze zdziwieniem – że duże korporacje, o których myślałam, że nigdy nie będą chciały pracować z nonamem, jakim w moich oczach byłam, zaczęły przychodzić do mnie właśnie po ten know-how, po to, co miałam, co wydawało mi się czymś niewartym wspominania. Więc pomyśl o zasobie, który masz, o tym, co już teraz masz i co może być wartościowe dla twojego odbiorcy, zamiast myśleć w kategoriach: kiedy urosnę i stanę się jak Steve Jobs, to dopiero wszyscy powiedzą wow!”. No nie, no nie, prawdopodobnie tak nie będzie. I chcę wam powiedzieć na swoim przykładzie, że wychodząc z korporacji moim największym zasobem, który posiadałam to było to, że byłam doświadczonym marketingowcem, który spędził kilka lat – właściwie chyba w tamtym momencie siedem lat – dodatkowo w sprzedaży. I właściwie nie znam zbyt wiele osób-marketingowców, którzy mają doświadczenie sprzedażowe. I właśnie ta unikalna wartość stała się nie tylko dla mnie ważnym zasobem, bo ja nie bałam się sprzedawać, ja wiedziałam, jak sprzedawać. Ja wiedziałam, jak rozmawiać z klientem i to była korzyść, że ja mogłam wychodzić do klientów, a z drugiej strony dla moich klientów to było unikalne, że miałam perspektywę jakby dwóch światów. I to, co mi wtedy też pomogło, to było to, że ja byłam mówcą i – uwaga – nie urodziłam się mówcą, raczej zaczęłam ćwiczyć i robić wszystko, żeby znaleźć się w tym świecie mówców, bo ja wiedziałam, bo ja uwielbiałam, bo scena była dla mnie ważnym miejscem. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie takim miejscem, z którego będę pozyskiwać klientów lub robiłam to w sposób nie do końca uświadomiony, natomiast trafiłam do Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców z konkursu, czyli konkretnie przygotowywałam się, zaczęłam działać i trafiłam do Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców, wskutek czego już na początku prowadzenia swojej działalności zaczęłam występować dla Pulsu Biznesu, dla Retail Summit i na wielu, wielu miejscach, do których bym nie trafiła, gdybym takich kompetencji nie posiadała. W związku z tym zachęcam cię, żebyś myśląc o swojej działalności, nie myślał w kategoriach tego miejsca, w którym chcesz się znaleźć, ale zastanów się, w jakim miejscu teraz jestem i – dla tych, którzy czytali moją książkę, to nie będzie zaskakujące – myśl w kategoriach iPhone 1. Czyli co to oznacza w praktyce? Czyli ja zastanawiam się, co ja mogę teraz zrobić z tym, co posiadam, żeby stworzyć pierwszą wersję tego idealnego produktu, który chcę zaoferować swoim klientom, swoim odbiorcom. Bo właśnie tą ułudą i takim mitomaństwem – nie wiem, czy jest słowo mitomaństwo, teraz tak się zastanawiam – ale taką właśnie ułudą, która powoduje, że często tkwimy w jednym miejscu i nic nie robimy, to jest to, że od razu byśmy chcieli zrobić i mieć, i zaoferować swoim klientom takiego iPhone’a jedenastkę co najmniej. I wiecie, i wtedy to, co się dzieje, to po prostu w próbie stworzenie czegoś tak zaawansowanego tkwimy w prokrastynacji i w oddalaniu od siebie konkretnych działań. Więc zanim powstanie twoja wersja iPhone’a 11, pocieszam cię tym, że Steve Jobs zaczął od iPhone’a, który miał numer 4 po pierwsze, ale zaczął od iPhone’a, który jak się z niego dzwoniło, to często tracił zasięg, czyli to był telefon, z którego nie dało się dzwonić, który absolutnie nie był telefonem idealnym, ale stworzył tą pierwszą najlepszą wersję, a później ją dopracowywał.
Reasumując, gdybym miała powiedzieć ci i gdybym miała wiedzieć coś, co wiem teraz, a wcześniej nie wiedziałam, to byłaby ta rzecz: zacznij z miejsca, w którym jesteś, z zasobami, które masz i na tyle, na ile potrafisz teraz, a to zupełnie wystarczy. Tego nie musisz się wstydzić, zacznij z tym i to później dopracowuj.

Druga rzecz, powiązana z pierwszą, ale trochę z innej strony, to jest to, że chciałabym wiedzieć, że czasem warto szybko zrezygnować. Co mam na myśli? Często przedłużamy rezygnację z pewnych tematów, dlatego że zainwestowaliśmy już dużo czasu, pokładamy w tym duże nadzieje, a częściej – i myślę, że przedsiębiorców to dotyczy szczególnie i w związku z tym nie każdy nadaje się na przedsiębiorcę – to jest to, że nie rezygnujemy z pewnych rzeczy, ponieważ nasze poczucie wartości jest powiązane z tym, co robimy, a nie kim jesteśmy. I co mam na myśli? Mam na myśli to, że uważam osobiście, że przedsiębiorcy powinni mieć wysokie poczucie wartości, dlatego że będąc przedsiębiorcą to twoje poczucie wartości nieustannie jest kwestionowane, jest poddawane próbie i jeżeli nie masz dobrze osadzonego poczucia wartości, to bycie przedsiębiorcą będzie zwyczajnie katorgą. I co mam na myśli? Mam na myśli to, że w dobrze zdefiniowanym poczuciu wartości masz przeświadczenie o tym, że to, co robisz, nie jest tym, kim jesteś. To znaczy jeżeli jest w tobie takie niebezpieczeństwo, że: Hmm, szkolenie, które właśnie zrobiłam, jest słabe, co oznacza, że ja jestem słaba – to z takim przeświadczeniem daleko nie dojdziesz. Takie przeświadczenie spowoduje, że nie będziesz szukać rozwiązań, że nie będziesz w stanie doskonalić swojego warsztatu, bo żeby doskonalić swój warsztat, musisz pracować na pewnych spostrzeżeniach, które będą mówiły: To było słabe. A jeżeli „to było słabe” będziesz odbierać „ja jestem słaba”, to prawdopodobnie z miejsca nie ruszysz. I to szybkie zrezygnowanie z pewnych tematów, jak dla mnie, jest bardzo powiązane z poczuciem wartości, z poczuciem wartości, które stawia jasną granicę pomiędzy tym, kim ja jestem, a co robię. I zakłada to, że w danym momencie robię wszystko najlepiej, jak potrafię i jeżeli dany produkt, dana usługa jest słabej jakości, to znaczy, że warto nad tym popracować. A w momencie, kiedy nie jestem w stanie niczego zrobić, żeby było to lepsze lub sytuacja jest taka, która powoduje, że nie jestem w stanie tego ulepszyć, to zwyczajnie z tego rezygnuję, idę dalej i szukam kolejnej okazji do tego, żeby zrealizować swój potencjał. I osoba bez poczucia wartości będzie bardzo osobiście odbierała każdą porażkę, jako pewien podświadomy dowód na to, że „jestem beznadziejna”. A przecież porażka jakiegoś produktu, jakiejś usługi to jest dowód na to, że coś nie zadziałało, że może okoliczności były niesprzyjające, że może gdzieś popełniłem błąd i to, co zrobiłem, jest dowodem na to, że to tak nie działa. I wiecie, tak sobie myślę, że czasem jesteśmy jako przedsiębiorcy dla siebie zbyt surowi i nie dajemy przystępu temu, żeby pomyśleć sobie: Hmm, to może jednak okoliczności, to może niekoniecznie ja, może sprawdźmy, co nie zadziałało. I prawdopodobnie słuchając tych wszystkich złotych rad, nie widzimy szerokiego obrazu i nie widzimy, że czasem potrzebne jest po prostu szczęście i można zrobić zgodnie z przepisem, dokładny pomysł na biznes, zrealizować go i na przykład zrealizować go 29 sierpnia 1939 roku. I kilka dni później wybucha wojna. I co? I to oznacza, że jesteś beznadziejny? Że to był słaby pomysł? Czy raczej to, że okoliczności były niesprzyjające? Więc zarzucanie pewnych pomysłów, porzucanie swoich dzieci – tak, bo dla przedsiębiorców pomysły są dziećmi i ciężko je zostawić – jest taką umiejętnością, którą chciałabym wcześniej posiąść po to, żeby właśnie pewne pomysły zostawiać, a mieć przez to więcej czasu nad tym, żeby skupić się na tych właściwych. Kiedyś usłyszałam – tak, żeby trochę skwitować tą część – usłyszałem takie stwierdzenie, że kiedy jedziesz na koniu, który już zdechł, to jedyne, co możesz zrobić, to po prostu z niego zsiąść. I to jest taka część rzeczywistości biznesowej, o której mało się mówi, czyli o porażkach, właśnie chyba z tego powodu, że częściowo przedsiębiorcy uosabiają rzeczy, które robią, z tym, kim są, a to należy jasno rozdzielić. I powiem wam, ku pocieszeniu, że osoba, która w Polsce jest synonimem sukcesu i tego, że niesamowicie sama wszystko zrobiła, i to jest takie easy i w ogóle wspaniale, tratatata – może kiedyś się przyjrzymy, jak to rzeczywiście wyglądało – zrezygnowała z pewnego działania i nie zostało niestety to odpowiednio nagłośnione, znaczy wskazane po to, żeby innych pocieszać. A o kim mówię? Mówię o Ewie Chodakowskiej, która – pamiętam – dawno, dawno temu na początku swojej działalności mówiła o tym, że zawsze marzyła o tym, żeby mieć fitness club. I ten fitness club założyła, po czym cichutko go zamknęła i nie sądzę, że zamknęła go głównie z tego powodu, że może był on jakiś porażkowy, pewnie nie, ale odkryła, że on zupełnie nie pasuje do tego, co chce robić, bo prawdopodobnie robić w takim sensie, że nie jest w stanie po prostu w tym fitness clubie być, ponieważ ma tyle zadań z nagrywaniem płyt DVD, z przygotowywaniem tego, merytorycznych – mam nadzieję – zestawów ćwiczeń, diet i tak dalej, że nie była w stanie w tym fitness clubie być. A ponieważ to było jej dziecko, a niestety nie wykazywało się takimi predyspozycjami, jak by tego oczekiwano, więc cichutko klub został zamknięty i sprawy nie ma. No i co pozostaje mi powiedzieć? Nie przejmujcie się. Nie myślcie o rzeczach, które robicie jako o tym, kim jesteście. Bo to, że nie udało ci się wprowadzić produktu na rynek, to, że nie udało ci się sprzedać, nie oznacza, że ty jesteś beznadziejny. Po prostu ta próba nie udała się i to oznacza, że trzeba spróbować jeszcze raz albo zrezygnować i zrobić coś nowego.

No i ostatnia rzecz, którą chciałabym wiedzieć trzy lata temu, a której się nauczyłam pewnie jakiś rok temu myślę, to jest taka zasada, którą bym nazwała, że: słuchaj co ludzie mówią, ale bardziej ufaj temu, co robią. I to zasada ma wiele wymiarów. Po pierwsze jako przedsiębiorcy nieustannie obserwujemy, co robią inni przedsiębiorcy, szczególnie ci, którzy są – i tutaj pokazuje tak dwoma rękoma, w cudzysłowie – ludźmi sukcesu. Zastanawiamy się, słuchamy ich złotych rad, jak coś zrobić, jak dojść do miejsca, w którym oni są i później obsesyjnie próbujemy. I okazuje się, że to nie działa albo że to nie jest wzorzec, ale jednorożec. Co mam na myśli? Mam na myśli zwyczajnie to, że kompetencje tej osoby, okoliczności, w których ta osoba była, po prostu są totalnie nietypowe i ty, niezależnie jak bardzo się starasz i jak bardzo słuchasz jej złotych rad, to nie jesteś w stanie tego powtórzyć. Co dla mnie jest teraz zasadą taką, że zdecydowanie słucham różnych rad, analizuję, co te osoby mówią, ale bardziej patrzę na to, co robią. Co to w praktyce oznacza? Że jeżeli mam osobę, która zajmuje się chociażby email marketingiem i tworzy różnego typu treści, artykuły, podcasty, gdzie opowiada o tym, jak robić skuteczny email marketing, to ja zwyczajnie, oprócz tego, że wysłucham, co ta osoba mówi, zapiszę sobie rzeczy, które chciałabym wdrożyć u siebie, bo uważam, że są cenne i celne, to raczej zapisuję się na newsletter tej osoby, raczej patrzę, jakiego typu działania wykonuje, niż to tylko, co mówi. I to jest pierwsza rzecz i ja nie chcę powiedzieć przez to, że ludzie są kłamcami, raczej chcę zwrócić uwagę na to, że często, bardzo często, my w swojej głowie inaczej postrzegamy okoliczności, inaczej je widzimy, analizujemy i robimy pewną retrospektywę komunikując na zewnątrz, a czasami to, co robimy, nie do końca pokrywa się z tym, jak to opisujemy i jak to widzimy. Więc czasem ktoś widzi też sukces w innym elemencie, niż tak, jak wygląda rzeczywistość. Mówiąc konkretnie, na przykład ktoś opowiada o tym, że to jest tylko i wyłącznie jego ciężka praca, i że on codziennie o 5:00 rano wstaje, przez trzy godziny siedzi i pisze artykuły, umieszcza je na blogu, a później na skutek tych artykułów jest bum i 300 000 UU na jego stronie. I ty myślisz sobie: tak, tak, artykuły na bloga. To oczywiście teraz będę wstawał rano, codziennie poświęcał cztery godziny czasu, bo trzy godziny to pewnie za mało i będę pisał te artykuły, i je tam umieszczał. I co? I nic, bo prawdopodobnie nie wiesz, że ta osoba oprócz tego, że te artykuły pisze, ma znajomych, którzy pracują w mediach tradycyjnych i tych internetowych, i to oni udostępniają te artykuły, a wskutek czego właśnie na stronę tej osoby trafia aż tyle osób. Więc raczej słuchać, co mówią, raczej zapisywać, co może pasować do nas, niż postępować zgodnie z tym, co mówią. I to jest pierwsza rzecz. I to słuchanie tego, co ludzie mówią, a bardziej patrzenie na to, co robią, jest dla mnie też taką wskazówką do tego, żeby oddzielić się i szybko rozpoznać mitomanów. Bo absolutnie w biznesie jest mnóstwo takich osób: ludzi, którzy mają życzeniowe podejście do życia, ludzi, którzy naczytali się wiele mądrych książek i wydaje mi się, że już wszystko wiedzą i znają tę prostą drogę na sukces i właśnie tą drogą podążają, ale kiedy się dokładnie przyjrzysz, to zobaczysz, że to jest tylko i wyłącznie gadanie, że mało tam działania, a dużo gadania. I moja dobra rada: Uciekaj! Uciekaj i nie oglądaj się za siebie, i ty zwyczajnie działaj, krok za krokiem działaj.

I takie bonusowe – bonusowe, bo obiecałam trzy lekcje – to, co bym miała powiedzieć Angelice trzy lata temu, to to, żeby nie oglądać się na innych, a zwyczajnie działać krok za krokiem, krok za krokiem i nie porównywać się do innych. Absolutnie nie porównywać się do innych, ale porównywać siebie do siebie sprzed roku, sprzed tygodnia, sprzed dwóch miesięcy. I na tej podstawie budować swoje poczucie wartości, które – mam nadzieję – już teraz masz silne, bo jeżeli chcesz być przedsiębiorcą, jesteś przedsiębiorcą, to wiesz, że to poczucie wartości jest mocnym filarem, bez którego prawdopodobnie… no nie wiem, nie chciałabym powiedzieć, że niemożliwe jest, ale trudno będzie ci z sukcesem – może nie z sukcesem, bo sukces to duże słowo – ale z takim spełnieniem i z takim poczuciem misji, poczuciem, że jest to ważne, realizować tę swoją przedsiębiorczą drogę.
I kończąc dzisiejszy odcinek chcę jasno powiedzieć, że przez te trzy lata bycia przedsiębiorcą nauczyłam się więcej, niż na wszystkich moich studiach, że wpadka i porażka w niektórych przestrzeniach była lepsza, niż moje studia MBA. I z jedną porażką, którą odnieśliśmy i która byłą stratą na około trzydzieści tysięcy, mogę powiedzieć, że zdecydowanie było to cenniejsze, niż jakiekolwiek inne, teoretyczne lekcje.
Chcę cię też zachęcić do tego, żeby wysłuchać i przeczytać wywiady z Maciejem Orłosiem i Natalią Bogdan, które są u mnie na stronie, bo w nich przeczytasz o tym, jak oni zaczynali, jak oni przechodzili. W przypadku Macieja Orłosia jak przechodząc z telewizji, z mediów tradycyjnych, odnajdywał się w nowej rzeczywistości jako osoba, która zawsze kojarzona z Teleekspresem, musiała nagle mieć nowy pomysł na siebie – to też bycie przedsiębiorcą, świadome zarządzanie własną karierą. Jak dla mnie to jest bycie przedsiębiorczym. I Natalia Bogdan, która też założyła działalność gospodarczą właściwie z dnia na dzień, jak się w niej rozwijała, czego się uczyła – jak dla mnie, jeżeli myślisz, zastanawiasz się lub szukasz takich wskazówek, które mogą być ponadczasowymi lekcjami, to zdecydowanie są te rzeczy.

Bardzo dziękuję ci za wysłuchanie tego odcinka. Jeżeli rzeczy, które tutaj są zawarte, są dla ciebie cenne, daj mi znać. Daj mi znać w komentarzu, podziel się tą treścią. Dziękuję wam w ogóle za te wszystkie wiadomości na Instagramie, na LinkedInie, które dostaję, z komunikatami pod tytułem: słucham twojego podcastu, jest świetny. Chcę, żeby był jeszcze lepszy. Chcę, żeby pojawiały się tam treści, które tworzą wartość dla ciebie, więc koniecznie dawaj mi znać, o czym chcesz słuchać w tym podcaście. Odcinki z syndromem oszusta z Wiktorem Franklem okazały się na tyle dla was wartościowe, że mam mnóstwo, mnóstwo komunikatów: tak, to było świetne, w związku z tym będzie więcej tego typu lekcji. No i to nasze dzisiejsze spotkanie właśnie jest próbą takiego trochę zajścia do tematu silnej marki od strony psychologiczno-praktycznej. Co ważne, do tego odcinka, który jest wyjątkowy, który jest też formą podziękowania tobie za to, że słuchasz tego podcastu, za to, że dajesz mi znać, co jest dla ciebie cenne i ważne, przygotowałam PDF, który możesz pobrać ze strony chimkowska.com/podcast. Znajdź dzisiejszy odcinek podcastu i tam możesz sobie pobrać narzędziownik z aplikacjami, narzędziami, które mi pomogły znacząco w kontekście ułatwienia codziennej pracy przedsiębiorcy, szczególnie na etapie, kiedy byłam działem sprzedaży, marketingu i panem kanapką w jednym, a raczej panią kanapką w jednym. Tam też dzielę się cennymi książkami, bo absolutnie jest mnóstwo dobrych książek o przedsiębiorczości, o prowadzeniu firmy, o marketingu, o sprzedaży, natomiast nie uważam, że na pewien etap one wszystkie są ważne. Więc ja powiem – znowu – o trzech książkach, które warto przeczytać, jeżeli zastanawiasz się nad tym, żeby zostać przedsiębiorcą.
To już naprawdę wszystko. Pozdrawiam ciebie serdecznie i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Podcast możesz subskrybować poprzez:

  • Bezpłatny i bardzo dobry Player FM (Android i www)
  • iTunes (iOS i Windows)
  • Spotify
  • Empik Go
  • Twoją ulubioną aplikację do podcastów na smartphonie (wyszukaj frazę „Silna Marka w Praktyce”)

Proszę zostaw swoją recenzję w iTunes

Jeżeli spodobała Ci się idea podcastu i chcesz, aby żaden odcinek Cię nie ominął, to proszę zasubskrybuj podcast i zostaw ocenę w iTunes. To tylko chwila, a dzięki temu powodujesz, że podcast dociera do większej ilości przedsiębiorczych osób.

Z góry dziękuję!

Angelika Chimkowska

4 Responses

  1. Jakie rady otrzymałaś w sprawie napisania książki i jakie ze swojej perspektywy przekazałabyś osobie, która planuje się za to zabrać i nie wie jak zacząć?

    1. Ola. Gdybym miała zaangażowaną społeczność wokół tematu, którym się zajmuję to książkę wydałabym samodzielnie. Jeżeli nie miałabym takiej społeczności to zrobiłabym dokładnie tak jak 7 lat temu. Wybrałabym wydawnictwo, z którym chciałabym wydać książkę i napisałabym do nich. Wcześniej poprzez znajomych namierzyłabym właściwe osoby w wydawnictwie odpowiedzialne za ten temat.

      I tak krok po kroku realizowałabym swój plan.

      Angelika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię jeszcze zainteresować:

Marka osobista CEO
Podcast
Angelika Chimkowska

Marka osobista CEO

Często mówię, że wszystkie głosy w internecie są równe, ale głos CEO, prezesa czy prezeski jest równiejszy. Dzisiaj o tym, dlaczego warto zaangażować prezesa w

Czytaj więcej »
Krytyka i hejt w internecie
Podcast
Angelika Chimkowska

Krytyka i hejt w internecie

 Krytyka i hejt wobec Twoich treści to pewne jak śmierć i podatki. Potraktuj to jako część gry, gdy zaczynasz cokolwiek publikować. Marzysz, aby uniknąć

Czytaj więcej »