Jak przestać marnować czas w social media

Jak przestać marnować czas w social media

ODCINEK PODCASTU W 5 ZDANIACH: Gdy czasem przeglądasz powiadomienia pod tytułem „Twój czas przed ekranem” i widzisz rezultat to jak często myślisz coś w stylu „Boże to tyle godzin w tym tygodniu spędziłam średnio w social media”. Ale przecież ja nic z tego nie mam, prawie tego nie pamiętam. Dziś pomogę Ci w pięciu prostych zasadach ułożyć Twoje życie w social media po to żeby one przynosiły ci jak najwięcej korzyści i dawały ci jak najwięcej satysfakcji.

TRANSKRYPCJA ODCINKA ORAZ NOTATKI DO WDROŻENIA WIEDZY W CZYN

Gdy czasem przeglądasz powiadomienia pod tytułem „Twój czas przed ekranem” i widzisz rezultat to jak często myślisz coś w stylu „Boże to tyle godzin w tym tygodniu spędziłam średnio w social media”. 

Ale przecież ja nic z tego nie mam, prawie tego nie pamiętam. Dziś pomogę Ci w pięciu prostych zasadach ułożyć Twoje życie w social media po to żeby one przynosiły ci jak najwięcej korzyści i dawały ci jak najwięcej satysfakcji.

Myślę, że w social media i w internecie generalnie mało się mówi o tym jak dużo czasu marnujemy. I to jest taka rzecz , którą ja widzę u siebie i postanowiłam coś z tym zrobić. To o czym dzisiaj będę opowiadała jest wynikiem moich testów co wcale nie oznacza, że ja już wiem wszystko. Wręcz przeciwnie ten odcinek podcastu jest takim głosem wołającym do was: „hej jeżeli tak macie to dajcie mi znać jak w ogóle sobie z tym radzicie?”. 

5 metod na kontrolę czasu w social media

Pięć zasad, które stworzyłam pomagają mi trochę ten temat uporządkować poczuć kontrolę nad tym co ja robię w social media. Opowiadam jak to wszystko funkcjonuje u mnie i jak ja inwestuję swój czas. 

Uwaga wcale nie uważam, że to jest idealne. Dlatego też będę zapraszać cyklicznie do podcastu „Silna marka W praktyce” osoby które też na tym się znają na poszczególnych dziedzinach produktywności czy wideo i innych przestrzeni, żebyśmy mieli jak najwięcej korzyści. A nasza Silna Marka była po prostu efektywna.

Temat zacznę w niestandardowy sposób jak na ten podcast, bo tak jeszcze chyba nigdy nie zaczynałam odcinka podcastu.

Jakiś czas temu miałam sen. Ten sen jest znaczący w kontekście tematu który dzisiaj będę poruszała. Mianowicie śniło mi się, że idę sobie w tłumie na ulicy La Rambla. Dla tych którzy nie wiedzą co to za ulica dodam, że to jest jedna z słynnych ulic Barcelony. Turystyczna atrakcja, które warto zobaczyć w Barcelonie. Bardzo piękna, gdzie jest dużo ludzi oraz dużo sklepików. Ulica ta właściwie jest kwintesencją stylu życia Barcelony. W tym śnie idę sobie La Rambla, a w dłoni trzymam talerze. Na tych talerzach poukładanie mam jedzenie. Spotykam ludzi ,którzy próbują zabrać ode mnie te talerze. I co ciekawe ci ludzie to wcale nie są nieznajomi. To są ludzie, których znam. Ja w tym nie mówię, ale zostaw to dla moich dzieci! I kiedy się obudziłam pomyślałam sobie, że ten sen jest znaczący. I rozmyślając o tym pomyślałam, że zdecydowanie on mówi o czymś co ja rozdaję co jest gorące co jest ważne.  Jest elementarne jak jedzenie, a co powinno należeć do moich dzieci. 

I co ciekawe ja wcale nie pomyślałam tylko o swoich dzieciach fizycznych. Myślałam o dzieciach jako o moich projektach. Jako o czymś co jest dla nas naprawdę ważne, czymś co kochamy, czymś co rodzimy, dbamy,  żeby urosło w odpowiedni sposób. To są też rzeczy, które są dla mnie ważne. Rzeczy, które się we mnie pojawiają i czasem właśnie z głodu mogą umrzeć. I wtedy sobie pomyślałam, że często umierają ponieważ nie poświęcam im wystarczającej ilości czasu. 

I przyglądając się tej ulicy pomyślałam sobie, że ona przypomina mocno social media. La Rambla to nie jest typowa ulica Barcelony dokładnie tak jak social media nie są obrazem naszego życia. W social media możemy kupować, sprzedawać. Spotykamy ludzi, którzy próbują zabrać nasz czas oraz naszą uwagę.  Spotykamy przyjaciół, nawiązujemy relacje i dowiadujemy się ciekawych rzeczy. I w tym kontekście chcę powiedzieć o moich pięciu zasadach, które wprowadziłam i nawykach nad którymi pracuję. Wszystko po to, żeby ten czas spędzany w social media nie był zmarnowany, a przynosił korzyści. 

1. Po co Ci social media?

Pierwsza rzecz, o którą warto zadbać a raczej pierwszy zestaw pytań, które warto sobie zadać:

  • Po co mi social media?
  • Jakie kanały wybieram?
  • Gdzie chcę być? Jakich kanałów nie wybieram?
  • Ile chcę tam spędzać czasu?

Ci którzy mnie znają mam nadzieję, że się znamy już na tyle żeby słyszeli różne moje powiedzonka. To jednym z moich powiedzonek jest:

Za młoda by umrzeć. Za stara na Tik Tok. 

I tak póki co nie ma mnie na Tik Toku chociaż oczywiście to nie jest moje ostatnie słowo i nie przywiązuję się do tej informacji.

Natomiast wychodzi to z założenia, że moja obecność w social media jest w pełni świadomym wyborem. Mianowicie uważam, że social media dla osoby aktywnej zawodowo są jednym z lepszych kanałów budowania zasięgów dla treści. 

Absolutnie każdy profesjonalista powinien być przynajmniej na poziomie biernym na Linkedin, bo to buduje twoją obecność online. Jest twoją wizytówką , reputacją on-line. Wiele o tym już mówiłam. Nie będę do tego wracała. Przeczytaj Linkedin kompletny przewodnik, aby się przekonać czy warto. 

Po co jestem w social media?

Jestem tam wyłącznie w aspekcie zawodowym tzn. jeżeli patrzycie na moją obecność na Facebooku na Instagramie, na LinkedIn i na YouTubie chyba to są wszystkie social media to jest wyłącznie zawodowo. 

Chyba można policzyć na jednym palcu sytuacje, w których pokazuję swoich dzieci. Jeżeli już to tylko i wyłącznie z tyłu. Nie pokazuję twarzy moich dzieci, nie pisze o swoich dzieciach. Uważam, że dla większości ludzi jest to mało interesujące. Zupełnie szczerze social media są dla mnie miejscem pozyskiwania wartościowych relacji. Mówienie o tym co robię zawodowo. Właśnie stamtąd pojawiają się zupełnie naturalnie rekomendacje do współpracy ze mną. Pojawiają się propozycje.

Dlaczego warto być aktywnym w social media?

Nie wyobrażam sobie prowadzić firmy współcześnie i nie prowadzić social mediów. W branży, w której jestem i w zawodzie który reprezentuje.

Absolutnie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś aktywny zawodowo może nie być w social media. Nie może. Z różnych przyczyn. 

Pierwsza rzecz kiedy już wiesz po co tam jesteś. O wiele łatwiej z palety social mediów wybrać ci będzie kanały, na których będziesz. 

Pamiętam kiedyś próbowałam być też na Twitterze , ale w ogóle u mnie Twitter nie zażarł. Nadal nie rozumiem o co chodzi w tym narzędziu i postanowiłam się nie zmuszać i zwyczajnie opuścić Twittera. 

Mam kanały które są dla mnie kluczowe i takim kanałem jest LinkedIn i strategia, która jest dla mnie kluczowa. Mianowicie ja często mówię, że nie buduje się domu na nie swojej ziemi. Dla mnie social media są takimi miejscami orbitującymi wokół serca mojego biznesu. A sercem mojego biznesu jest moja strona www. 

Na mojej stronie są treści, jest podcast, którego słuchasz , newsletter i to jest dla mnie priorytet. 

Social media mają kierować ludzi właśnie do tych treści po to żebyśmy mieli szansę się spotkać.  

To jest odpowiedź na po co i gdzie. 

Kolejna rzecz, która powinna się pojawić: ile czasu ja chcę tam spędzać? 

Bo oczywiście jest tak że niezależnie czy mówimy o Facebooku LinkedIn czy Instagramie to każde z tych mediów społecznościowych przyjmie każdą ilość naszego czasu.

Powiedzmy sobie szczerze, że film „The Social Dilemma” może nie jest całą prawdą, ale jest jedne cytat, z którym się całkowicie zgadzam:

Kiedy produkt jest za darmo to znaczy, że ty jesteś produktem!

Nasz czas, nasze zaangażowanie są produktami i cała armia psychologów behawioralnych pracuje nad tym, żebyśmy spędzali tam jak najwięcej czasu. W związku z tym uważam, że zdrowym jest określenie sobie limitu. 

W moim przypadku jest to pół godziny do godziny dziennie na czas spędzony w social media. Oczywiście jestem tam wyłącznie w aspekcie biznesowym. Robię tam biznesowe rzeczy. I uwaga absolutnie nie jest tak, że zawsze mi się to udaje. To znaczy są dni w których zwyczajnie zamulam w social media. 

Na LinkedIn skroluję, przeglądam i uciekam od robienia rzeczy ważnych. Uciekam od zmęczenia, które wybieram i zamiast sensownie odpocząć po prostu siedzę tam i marnuję swój czas. Dlaczego? 

Dlatego, że po pierwsze źle wybrałam. Po drugie stałam się łatwym łupem dla różnego typu pułapek stworzonych przez behawiorystów. Żeby jak już wejdę na Facebooka czy Instagrama to żebym łatwo stamtąd nie wyszła. 

I tutaj praktyczna wskazówka: przeglądaj cyklicznie powiadomienia ile realnie czasu spędzasz w social media. Sprawdzaj i sumuj czas na telefonie, komputerze oraz tablecie. Ustal jeden dzień kiedy to sprawdzasz – raz w tygodniu. Na przykład na koniec tygodnia. Ile realnie czasu spędziłam w social media? Ja tak mam, że za każdym razem okazuje się, że spędziłam więcej czasu, niż myślałam. Nasz mózg nas niestety oszukuje.

2. Ułatwiaj to co ważne. Utrudniaj to co nieistotne

Płynnie przechodzimy do punktu drugiego. Jest on wynikiem lektury pewnej książki, którą jakiś czas temu przeczytałam. W TVN Biznes24 rozmawiałam ostatnio w jednym z programów o tej książce. Autorem jest Greg Mckeown „Esencjalista. Mniej, ale lepiej”. Jego druga książka „To proste” dała mi pewną myśl,  która rozwaliła mi system. Spowodowała, że zaczęłam na to zwracać bardziej uwagę. Mianowicie tam jest taka myśl i wskazówka pod tytułem: 

Ułatwiaj to co ważne, ale utrudniaj  to co nieistotne. 

Ci z was, którzy są zapisani na jakiś system subskrypcyjne lub kiedyś zapisali się na newsletter płatny albo mają chociażby Netflixa doskonale to zrozumieją. Widzą, że to się odnawia bez problemu. Co miesiąc ściąga ci pieniądze z konta. Jest to ułatwienie dla tej firmy, żeby ściągnąć z ciebie pieniądze. Ale ta zasada powinna być zasadą, którą my stosujemy, a nie tylko stosuje się wobec nas. Mianowicie w momencie kiedy my zapisujemy się na coś czego nie jesteśmy pewni to absolutnie powinniśmy spowodować, że subskrypcja nie będzie się automatycznie oddawała.

Dlatego, że te automatyzację mają jeden cel – spowodować,  żeby to właśnie im było łatwiej. Żebyśmy to my te pieniądze tam zostawiali, żebyśmy to my ten czas tam inwestowali. Żeby nie powiedzieć marnowali. 

I często rozmawiając o Linkedin ludzie mówią dlaczego te grupy są takie martwe. Z jednego prostego powodu. Mianowicie na LinkedIn nie ma notyfikacji, że cokolwiek w grupie się wydarzyło. W związku z tym ludzie nie wchodzą na te grupy. Co to oznacza w praktyce. Że ustaw sobie notyfikacji na to co jest dla ciebie ważne. Wyłącz wszystkie nieistotne. Po to, żeby to działało na twoją korzyść. 

Czyli ułatwiaj to co ważne dla Ciebie, a utrudniaj to co nieistotne. 

I w tym kontekście zaraz powiem o tym jak ja zbudowałam swoje nawyki. Jak ja zbudowałam sobie bariery wejścia dla rzeczy, które są właśnie nieistotne. 

Co można praktycznego zrobić żeby sobie utrudniać to co nieistotne?

Chociażby to, że za każdym razem wylogowujesz się z mediów społecznościowych. Dodatkowo ustawiasz sobie mega trudne hasło, które musisz sobie gdzieś zapisać po to żeby nie wpisać je z pamięci i próbując zalogować się już to marnotrawi trochę czasu. 

Dzięki temu będziesz miał chwilę czasu, żeby się zastanowić czy ja na pewno chcę tam wejść. I to jest taka jedna z ważniejszych zasad. 

Zastanawialiśmy się po co tam jestem? Co ja chcę tam robić? Wyznaczyliśmy sobie czas żeby teraz zacząć to praktykować. 

3. Zbuduj gorset dla Twoich dobrych nawyków

Po pierwsze wyznacz czas i konkretną porę dnia, w której będziesz pojawiać się w social media. Cel już masz. Teraz wyznacz sobie na przykład 20 minut po zrobieniu najważniejszego tematu dnia, czyli około godziny np. 10, a później 20 minut przed zakończeniem dnia pracy. To jest dla mnie jedno z większych odkryć które miałam po Covidzie. Po tym jak zostaliśmy zamknięci, po tym jak praca przyniosła nam się do domów i to wszystko się wymieszało i straciliśmy granice. I mam wrażenie, że właśnie jesteśmy permanentnie zmęczeni, że permanentnie jesteśmy w takim dzikim tłumie dokładnie jak na La Rambla. Ja bardzo często się tak czuję. A to wynika z tego, że ja nie postawiłam granic nie wyznaczyłam miejsc na bycie w social media. Oddzielnych na bycie z samą bycie czy tylko dla rodziny. 

I teraz druga taka wskazówka – wyznacz sobie przestrzeń. Co ja przez to rozumiem?

Rozumiem przez to to, że ja pracując na trzech urządzeniach mam konkretne przeznaczenie dla każdego z nich.

Mianowicie mam komputer – laptopa, na którym pracuję . Podłączamy pod monitor, który stoi na biurku. Dzięki niemu mam odpowiednią ergonomię pracy. I to jest miejsce, przy którym spędzam najwięcej czasu robiąc tzw. pracę umysłową i pracując na komputerze. 

Drugą rzecz jaką mam to tablet, który służy do social mediów. Do tego żeby robić i odhaczać tam ważne tematy i tam się pojawiać. A trzecia rzecz to jest telefon. Dzięki temu maksymalnie zwiększyła się moją produktywność pracy przy komputerze. I to stworzyło pewien nawyk, który spowodował że ja wiem kiedy siadam do komputera to tam pracuje. 

Kiedy siadam do tabletu to jest czas na social media. To jest czas żebym tam realizowała swoje cele. 

Kiedy jestem tam żeby porozmawiać ze znajomymi to też to robię. Natomiast nie miksuję tych dwóch przestrzeni. I szczerze mówiąc to ja zupełnie swój mózg na to zaprogramowałam. 

A wzięło mi się to stąd że kiedy pisałem swoją pierwszą książkę to było w 2015 roku to siadając do komputera zakładałem słuchawki i włączyłam muzykę. Pamiętam to była Yasmin Levy i zaczynałam pisać. I z czasem zauważyłam, że wytworzył się we mnie taki nawyk. Leci Jasin Levy, a ja myślę o tym że teraz będę pisać. 

Okazało się, że można się zaprogramować na pewne działanie i można na te działanie zaprogramować się muzyką lub można zaprogramować się tym, że jeżeli ja otwieram komputer to pracuję. Otwieram tablet to właśnie wchodzę w social media. 

Tak to działa. Taki nawyki już masz. Kiedy włączasz telewizor wiesz, że to będzie czas kiedy będziesz oglądał wiadomości albo jakąś rozrywkę. 

4. Moje zasady

Wynikają one z tego wszystkiego o czym wcześniej powiedziałam. Ponieważ zdefiniowałam sobie po co jestem w ogóle w social media. Ułatwiłam to co ważne  oraz utrudniam to co nieistotne. Zbudowałam gorset dla swoich nawyków i wyznaczyłem czas oraz przestrzeń. Czas na narzędzia.  Zwyczajowo pracuję na trzech rzeczach: na komputerze, tablecie i telefonie. I mówiąc ci historię o pisaniu książki stwierdziłam, że rzeczywiście mogę tworzyć swój nawyk do tego żeby komputer był zdefiniowaną przestrzenią wyłącznie do pracy. Tablet do promocji  i sprzedaży. Telefon do ważnych relacji zarówno biznesowych jak i prywatnych. 

Roy Baumeister zrobił badania, w których badał silną wolę. I z tych badań wynikła jasno teza która jest zupełnie inna od tego co myślimy w kontekście silnej woli. Ludzie, którzy mają silną wolę, którzy nie ulegają pokusom. To nie są ludzie, którzy potrafią opierać się pokusie. To nie są ludzie, którzy idą do centrum handlowego i ćwiczą nie wchodzenie do sklepów, nie kupowanie ciastek i zajadają się wszystkim tym co tam tak ładnie pachnie. To są raczej ludzie, którzy mają nawyki i świadomie je budują, które pozwalają im uniknąć pokus. 

I właśnie moje rozdzielenie pracy na trzy różne urządzenia wynika z tego żeby nie dać się pokusie wejścia w social media i wpadnięcia tam oraz marnotrawienia swojego czasu. 

Moje dobre praktyki z pracy na komputerze to praca w trybie offline. Jeżeli chodzi o moją skrzynkę tak jestem jedną z tych osób która ma tendencję do uzależnienia się od sprawdzania skrzynki. To jest moja forma ucieczki od trudnych zadań czy trudnych decyzji. 

Więc taka praca powoduje, że szybko robię ważne rzeczy. Nie ulegam pokusie, działam i znikam do innych tematów. Jeżeli chodzi o tablet to moja przygoda z tabletami różnego typu była taka że ja chyba od 15 lat jestem, że tak powiem Macową księżniczką i wszystkie moje sprzęty miały z tyłu symbol jabłka. 

I powiem wam o trzech rzeczach, które ostatnio testowałem i które sprawdzają się świetnie w kontekście produktywności. Każda trochę inaczej. 

reMarkable

ReMarkable mam od jakiś dwóch lat. To jest notatnik, który ratuje moją produktywność szczególnie w podróży. Świetnie się sprawdza jako notatnik, ale konwertuje tekst do tekstu elektronicznego, który można wysłać chociażby na maila. Nie ma przeglądarki, więc jak coś na nim robicie to po prostu pracujecie. I właśnie tą funkcję kocham w nim najbardziej. Pisząc książkę czy doktorat właśnie na nim i z nim najwięcej pracuję.

Galaxy Tab S7 FE

Jako fanka Maców byłam zaskoczona tym, że można zrobić coś nawet chyba momentami lepszego od iPada. Mam w domu iPady w dwóch rozmiarach (mini i standardowy). Nie będę się wypowiadała o parametrach technicznych, bo na tym się nie znam, a przede wszystkim w sieci jest mnóstwo stron, które świetnie to opisują. Powiem jak to urządzenie sprawdza się w codzienności osoby aktywnej zawodowo.

Jeżeli szukacie narzędzia, które wam pozwoli w social media zoptymalizować czas i mieć taką przestrzeń, w której na tablecie oddajecie się tworzeniu, publikowaniu i konsumpcji treści to jest zdecydowanie jest to doby wybór. Jedna malutka wada. Momentami wydaje mi się on mało poręczny, ale w końcu każdy może dobrać wielkość do siebie.

Natomiast jedna wada przy takiej ilości zalet powiem wam, że zdecydowanie warto. I Samsung muszę przyznać, że robi to dobrze i jako fanka różnego typu Jabłek przyznaję momentami są lepsi. 

Lenovo Tab P11 Pro

No i ostatnia rzecz, która mnie totalnie zaskoczyła w kontekście właśnie produktów i testowania to jest Lenovo Tab P11 Pro . 

Pracując jeszcze w korpo powiem szczerze, że nienawidziłam Lenovo. Używając MacBooków patrząc na Lenovo kwadratowe, brzydkie, czarne i toporne. Nie było miłości między nami. I nagle pojawia się coś takiego jak Lenovo Tab P11 Pro. Nie myślałam, że ta firma jest w stanie mnie zaskoczyć.

Ten tablet to zupełnie coś innego, niż Lenovo, które znałam. Zgrabny, z ładną i praktyczną okładką, która chroni urządzenie i dodatkowo dobrze wygląda. Czy może być lepiej?

Może, bo tego tabletu teraz używam czasem zamiennie jako mojego podróżnego komputera. I to jest taki moment, w którym można wyjechać na wycieczkę z tabletem i nie musieć zabierać ze sobą standardowego komputera. Bieżące sprawy łatwo można na nim załatwić i zdecydowanie przyjemniej. Klawiaturą, która jest do niego przypięta i rysik robią robotę! 

Trzecia rzecz to telefon. W telefonie nie mam żadnych aplikacji. Nie mam aplikacji na LinkedIn, Facebooka czy Instagrama i żadnych innych, bo do tego służy tablet. 

Nie mam również żadnych powiadomień. Telefon jest tylko miejscem, w którym nawiązuję relacje rozmawiam, koresponduje przez wiadomości SMS. Dzięki temu nie wspieram nawyku ciągłego siedzenia w telefonie. 

Czasem ulegam temu siedząc w przeglądarce, ale jest coś co powoduje, że to się zmienia. Przesuwanie swoich działań typowych związanych z internetem wyłącznie do tabletu. 

5. Aplikacje

O części z nich mówiłam w 46. Odcinku podcastu. Jak budować silną markę w social media. 30 minut dziennie. Tam jest mnóstwo rzeczy, więc jak chcesz uzupełnić niedosyt to zachęcam.

StayFocusd, czyli rozszerzenie do Chroma, które blokuje mi dostęp do wybranych przeze mnie treści i limituje czas na określonych stronach,

GetPocket  – mój faworyt. Tam gromadzą wszystkie treści i z nich korzystam. 

Tym sposobem macie komplet rzeczy, które spowodują, że nie będziecie marnowali czasu w social media. 

Planuję nagrać jeszcze dwa odcinki z tej serii. Mam dwóch wspaniałych gości o których będzie wkrótce. 

Podsumowanie: pięć moich sposobów, które powodują, że nie marnuję czasu w social media. 

Po pierwsze po co ja tam jestem? Jak dużo chce spędzać czasu? W jakich kanałach social media jestem, bo nie ma mnie wszędzie?

Po drugie ułatwiaj to co ważne, ale utrudniaj i to co nieistotne. Trzecia rzecz to gorset dla twoich dobrych nawyków. Wyznaczaj czas i przestrzeń kiedy korzystasz z social mediów. 

No i czwarte. Komputer do pracy, tablet do bycia w kontakcie z wieloma osobami do promocji i sprzedaży tego co robię w pracy. Telefon do relacji z ważnymi osobami. 

Piąta rzecz – aplikacje to jest wszystko czego potrzebujesz , żeby przestać marnować czas w social media.

To już wszystko w dzisiejszym odcinku podcastu! Podcast możesz subskrybować poprzez:

  • Bezpłatny i bardzo dobry Player FM (Android i www)
  • iTunes (iOS i Windows)
  • Spotify
  • Twoją ulubioną aplikację do podcastów na smartphonie (wyszukaj frazę „Silna Marka w Praktyce”)

 

Jeżeli lubisz oglądać na YouTube, zasubskrybuj mój kanał na YT lub obejrzyj dzisiejszy odcinek:

 

Chcesz mieć wpływ na to co pojawi się w kolejnym odcinku? Daj znać w komentarzu!

Niech siła i moc będzie z Tobą! Pozdrawiam Cię ciepło i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Angelika Chimkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię jeszcze zainteresować:

Employer branding w korporacji
Podcast
Angelika Chimkowska

Employer branding w korporacji

   Przyglądając się działaniom firm z zakresu employer brandingu, często widzę je jako papierek lakmusowy tego, jak naprawdę wygląda kultura firmy. Jeżeli patrzę i

Czytaj więcej »