Dzisiejszy odcinek to naszpikowany konkretami manual do prowadzenia strony firmowej na Linkedin.
SPIS TREŚCI:
Audyt profilu firmowego na Linkedin
Strona firmowa na Linkedin – najczęściej popełniane błędy
Profil firmowy na Linkedin – dobre praktyki
Jeżeli mówimy o audycie profilu na LinkedInie, jeżeli mówimy o tym, na co warto zwrócić uwagę, to dla mnie dobrze przeprowadzony audyt powinien mieć pięć kroków. Gdybym miała Wam powiedzieć w pięciu wcale niełatwych krokach, Na co zwracamy uwagę i jak sprawdzamy, czy ta strona firmowa na LinkedIn rzeczywiście działa, no to takie to są kroki.
Pierwszy krok to sprawdzamy, czy w profilu strony firmowej są wszystkie ważne informacje. Jak wyglądają grafiki, czy to są grafiki, które wyglądają jak pierwsze strony w latach 90. i powodują, że klient się zastanawia, czy tam jeszcze ktoś żyje i co oni tam robią. czy wszystkie dane kontaktowe są właściwe, bo często robimy to kiedyś, zakładając stronę i okazuje się, że nikt później do tego nie zaglądał, a czas płynie, czas się zmienia i potrzebujemy to update’ować, sprawdzamy zdjęcia, sprawdzamy linki i czy od strony marketingowej ta strona rzeczywiście konwertuje na to, żeby przekierowywać ruch na naszą stronę www.
Druga rzecz. Sprawdzamy, do kogo trafiamy. Sprawdzamy, kto najczęściej, kto w analityce LinkedIna, kto pojawia się, kto jest grupą odbiorców, bo często tutaj są duże rozjazdy, tzn. LinkedIn inaczej nas postrzega, niż my chcielibyśmy być postrzegani i podsuwa nas zupełnie innym osobom, niż chcielibyśmy tego. Powiem Wam, że ja analizując chociażby swój profil firmowy ostatnio trafiłam, że LinkedIn porównuje mnie z jakąś stroną sprzedającą warzywa, więc nie wiem skąd ten pomysł, ale sprawdzamy do kogo trafiamy i odpowiednio korygujemy grupę odbiorców, czyli ten profil idealnego klienta.
Trzecim kroku. Sprawdzamy treści, patrzymy jakie treści działają, czy jest jakiś klucz, jakieś zasady, że pewne treści cieszą się większym zaangażowaniem i patrzymy na te treści, które nie działają i w tym aspekcie trzeciego kroku, Też sprawdzamy jak działa konkurencja, co oni publikują, co u nich działa, jakie tematy może, które oni poruszają, my nie poruszamy po to, żeby pokazać je na nasz sposób.
W czwartym kroku, który czasem jest, a czasem nie, sprawdzamy kampanię. Jak wiecie, jedynie z profilu firmowego można uruchomić kampanie sponsorowane na Linkedinie. I jeżeli takie są, to sprawdzamy, co tam konwertowało, jak to działo, co nie zadziałało i patrzymy, czy tam warto czegoś nie poprawić.
I w piątym kroku… Znowu wracamy, kim nas porównuje LinkedIn, jak działa konkurencja, co u nich funkcjonuje i to jest taki pełny audyt z raportem, który dostaje klient, który po tym audycie może zacząć wdrażać działania i Wy możecie też samodzielnie na bazie tych kroków taki audyt wykonać u siebie.
To jeden z takich chyba szlagierów ciągle się powtarzających, to jest coś, co nazwałabym brakiem aktywnych działań, czyli publikujemy coś, co akurat mamy, w dowolnym momencie, jak nam się przypomni, albo jak jesteśmy przed spotkaniem przed zarządem i trzeba pokazać, jakie aktywności podejmujemy. Czyli ogólnie brak działań, brak strategii, brak aktywności, przez co klient ma takie wrażenie, że wchodząc na nasz profil firmowy, zastanawia się, czy tam ktoś jeszcze pracuje i czy ta firma w ogóle istnieje, bo wiecie, często tak jest, że na Google można zobaczyć informację firma zamknięta. Na LinkedInie tego się nie da zobaczyć, natomiast ludzie to oceniają na bazie tego, czy tam są treści, kiedy one są publikowane.
Dla mnie taki absolutny minimum, o którym myślę, to jest treść przynajmniej raz w tygodniu, I żaden marketingowiec mi nie powie, że nie ma czasu na to, żeby opublikować cztery posty w miesiącu. W miesiącu cztery posty naprawdę to nie jest duży wysiłek, przy czym ja nie jestem taką obsesyjną osobą, która uważa, że na wszystkich kanałach social media potrzebujemy mieć różne treści.
Nie, to jest zupełnie inny temat, ale 4 treści w miesiącu to jest coś, co naprawdę każda firma jest w stanie wygenerować.
Druga rzecz to są niskiej jakości treści i tak zwane słupy ogłoszeniowe, czyli treści, które wchodzą na profil firmowy i widzę głównie ogłoszenia o pracę, promocje, sprzedaż, wprowadzenie nowych produktów i ja jako odbiorca sobie myślę…serio.
Po co ja miałabym wchodzić do Ciebie na stronę i czytać to, co tam jest. To wiecie, to jest trochę jakbyście otworzyli Waszą skrzynkę pocztową i z zaangażowaniem oglądali wszystkie ulotki, które dostajecie. Z reguły mamy nastawienie takie, że zaglądając do skrzynki wyciągamy coś, co jest bezpośrednio do nas pisane co jest dla nas ważne, a te rzeczy, które są ulotkami, automatycznie wrzucamy do papierów. Przynajmniej ja tak robię.
Jestem ciekawa, czy Wy też tak robicie. I chciałabym, żebyście tę analogię odnieśli do Waszego profilu na LinkedInie i zastanowili się, czy ktoś, kto przychodzi do Was na profil, ma powód, żeby zajrzeć do tego listu, który mu zostawiacie w tym profilu, ma powód, żeby do niego zaglądać cyklicznie i od razu chcę Was uspokoić. Uważam, że 95%, a może nawet 8% profili firmowych na LinkedIn jest takich, że nikt raczej tam nie będzie codziennie zaglądał i zastanawiał się, co oni opublikowali. I ten profil pełni zupełnie inną funkcję.
Zaraz to powiem w punkcie drugim. I chcę Wam powiedzieć, że większość profili, takich jak mój, czy firm produkcyjnych, firm usługowych, jeżeli nie ma mocnego komponentu wiedzowego, zaraz powiem jaki to jest komponent, czyli na przykład jesteśmy firmą prawniczą, która specjalizuje się w prawie pracy, to ja jako HR-owiec mam mocny impuls, żeby oglądać Twoją stronę, żeby zaglądać do Ciebie i sprawdzać, jakie rodzaje nowych przepisów zostały wprowadzone, bo ja mam silny bad w postaci kar i różnego typu instytucji, które mogą przyjść i sprawdzić, czy ja coś wdrożyłam, czy nie, więc ja mam silny imperatyw do tego, żeby do Ciebie zaglądać. 95-98% firm tego nie ma, I my trochę sztucznie próbujemy, i to jest ostatni błąd, czwarty błąd, trochę sztucznie próbujemy generować ruch poprzez treści sztuczne super, super, hopsa, hopsa i pod tymi treściami hopsają w klakierzy firmowi trochę sztucznie, trochę przymuszani i chcę Wam powiedzieć, że to są cztery najczęściej popełniane błędy.
No dobrze. Angelika, to już wiemy, co nie robić, ale co robić. Jak żyć w tej sytuacji. Po pierwsze, zastanowić się, po co nam jest ten profil. I tak jak już powiedziałam, większość profili ma taką rolę, że jeżeli nasz potencjalny klient, a tak jest o wiele łatwiej, bo to już na pewno wiecie, jeżeli słuchacie mnie, ale jeżeli słuchacie mnie pierwszy raz, to powiem to wyraźnie.
Sam LinkedIn mówi, że treści z profilu firmowego ta sama treść to z profilu osobistego potrafi mieć dziesięciokrotnie większe zasięgi. Dlatego dla mnie strategicznie, marketingowo, sprzedażowo o wiele lepszą drogą jest zaangażować pracowników i publikować treści na profilach osobistych i powodować, że klient zainteresowany trafi na naszą stronę firmową i na naszej stronie firmowej, dowie się więcej o nas, a te informacje będą na tyle, że on weźmie nas pod uwagę, jeżeli będzie wybierał dostawcę. No i w związku z tym pytanie o to, jakiego typu treści i co robić na tym profilu, to przede wszystkim pokazywać głosy pracowników, pokazywać prezesów, prezeski, bo to, jak widzicie na różnych profilach, lepiej się klika. Pokazywać artykuły z bloga firmowego, część publikować też na Linkedinie, odsyłać do naszej strony firmowej. pokazywać historię naszych klientów, pokazywać fajne projekty, które realizujemy, pokazywać nasze sukcesy.
Dlaczego?
Dlatego, że klient prawdopodobnie szuka kogoś i chce sprawdzić, czy ta firma będzie gwarantem mojego sukcesu, czy oni realizują fajne projekty i ja mogę im zlecić to, co mam do zrobienia. No i to, co się fajnie klika i czego będzie coraz więcej w internecie i chcę to powiedzieć zupełnie z pełną świadomością, to będą treści jeszcze bardziej zabawne, z życia firmy, autentyczne, jesteśmy zmęczeni treściami miałkimi, powiem to głośno, słodko pierdzącymi.
I takich treści, takie treści będą bardziej angażujące, na pewno widzicie ten trend w innych social mediach, na LinkedIn to też przyjdzie, nie będzie aż takie, ale z pewnością to się pojawi.
No dobrze, i gdybym miała dać jedną radę, jeżeli chodzi o profil firmowy, to i z nowości, bo teraz przejdziemy do trzeciego punktu nowości, to chcę powiedzieć, że… Jest taka rzecz, która wydarzyła się na profilu osobistym i firmowym prawie w jednym czasie, to są biuletyny. I biuletyny mają tą zaletę, że kiedy publikuje się biuletyn, to ludzie dostają powiadomienia, czyli w tak zwanych pushach dostają powiadomienie, że ktoś po prostu opublikował biuletyn. Z automatu, kiedy ktoś zacznie, zaczniecie publikować biuletyn, to z automatu ludzie będą subskrybować Wasz biuletyn, nowi subskrybenci i będą dostawiali powiadomienia. Teraz, kiedy coś publikujecie na profilu firmowym, to ludzie rzadko dostają o tym powiadomienie, rzadko im się wyświetla Wasza treść, chyba że bardzo intensywnie wchodzą w interakcję z Waszymi treściami.
To ta treść po prostu dość rzadko się pojawia i stąd tak niskie zasięgi, bo ludzie po prostu ich nie widzą. Więc gdybym miała poradzić wszystkim osobom, które nie mają konta premium na profilu firmowym, to pomyślcie o biuletynie, pomyślcie o artykułach, bo one też fajnie pozycjonują się w Google, to może być fajne zasięgowo dla Was rozwiązanie.
No i przechodzimy do czegoś, co LinkedIn ogłosił jako nowość, konta premium. Do tej pory, do wakacji tego roku mieliśmy tylko cztery rodzaje kont premium i zawsze to były profile osobiste. Teraz LinkedIn wprowadził konto premium dla profili firmowych. Zapewne zapytacie, ile to kosztuje. Od razu powiem, kosztuje to 99 dolarów miesięcznie. Przy czym jeżeli będziecie subskrybowali na rok z góry, dostaniecie 30% rabatu, więc to w złotówkach mniej więcej kosztuje 300 zł miesięcznie.
To, co chcę powiedzieć, to od razu, że jest takich sześć głównych elementów, które posiadają profile firmowe premium, a których nie posiadają inne profile. Nie będę ich oceniać, bo chciałabym, żeby ta moja recenzja była obiektywna, a ona może być tylko obiektywna, jeżeli jest w kontekście firmy, branże i sytuacji organizacji, więc ja o nich opowiem bez oceniania, mogę to w pytaniach odnieść do jakiegoś kontekstu, natomiast te 6 funkcji, za które płacimy te 100 dolarów miesięcznie, to są takie jak, po pierwsze, niestandardowy przycisk, czyli tak zwany call to action przy Waszych publikacjach.
Na pewno zauważyliście, że wszystkie osoby, które mają konto premium od jakiegoś czasu przy każdej publikacji jest takie wejdź na moją witrynę, skorzystaj z moich usług, zamów usługę itd. Są tam zdefiniowane Przeciski, które ktoś widząc naszą publikację może kliknąć i wejść w ten link. Coś takiego mamy również w ramach konta premium firmowego.
Druga rzecz to jest asystent AI do tworzenia treści i od razu powiem, że on bardzo słabo działa, jeżeli chodzi o treści polskie. To trochę jakby, ponieważ Microsoft, który jest właścicielem Linkedina, również jest w 50% właścicielem czata GPT, czyli OpenAI, trochę wdrożył czata w swój ekosystem, ale szczerze mówiąc w Polsce nie do końca to działa.
Trzecia rzecz to jest, kto wyświetlił nasz profil firmowy. I ja za tą funkcję bym zapłaciła sporo pieniędzy. Natomiast na ten moment LinkedIn Wam wybiera 7 losowych osób, które Wam pokazuje, kto wchodził na Wasz profil.
Jak to oceniam. Słabo, ale obiecałam, że nie będę tego tutaj komentować dalej. mamy taką funkcję, jak wiemy w profilu osobistym, mając konto premium widzimy wszystkich, którzy wchodzili na nasz profil. W opcji dla profilu firmowego widzimy 7, nie ostatnich, tylko losowo wybranych osób.
Czwarta funkcja, to są referencje, które możemy umieścić w górnej części profilu, czyli opinie np. naszych klientów, opinie o naszych produktach, o naszych usługach, co może zachęcić oczywiście osoby odwiedzające do tego, żeby więcej zobaczyć, co my oferujemy i zobaczyć, że ludzie mówią o tym, że to jest fajne.
Piąta rzecz to, to możemy w naszym profilu, ale tylko w profilu premium, bo to ciągle mówię o premium, umieścić wszystkie nagrody, wyróżnienia, czyli te wszystkie głaski, które dostajemy z branży, które mogą być, w marketingu nazywamy to RTB, czyli Reason to Believe, do tego, że jesteśmy fajną firmą, która przynosi rezultaty swoim klientom.
No i szósta rzecz to, Teraz powiem, że to jest naprawdę fajne.
Wygląda fajnie. To jest automatyczne zapraszanie do obserwowania naszej strony wszystkich osób, które reagują pod naszymi treściami, ale jeszcze nie obserwują naszej strony. I LinkedIn wtedy, kiedy taka sytuacja, kiedy się włączy tą funkcję, to LinkedIn wysyła powiadomienie, czyli tam w powiadomieniach w prawej stronie profilu dostajecie powiadomienie pod tytułem reagujesz, znowu to jest automat pod tytułem podobała Ci się ostatnia taka treść, może zaobserwujesz tą stronę.
Przed naszym live’em zrobiłam ankietę, w której zapytałam Was o to, jakie macie największe wyzwania i 42% osób odpowiedziało, że to są wyzwania związane z pomysłami na treści. Więc rozumiem i widzę to w profilach firmowych. 29% powiedziało, że angażowanie o pracowników i kolejne 29%, że zdobywanie obserwujących. I chcę powiedzieć, że w związku z tym ja kolejnego live’a zrobię o treściach, więc chcę odpowiedzieć na to Wasze wyzwanie, chcę Wam pomóc, chcę Wam pokazać dobre przykłady, więc zachęcam wszystkich do tego, że jeżeli chcecie pojawić się na kolejnym live, dostać tę wiedzę, to na moim profilu naciśnijcie dzwoneczek, podwójny dzwoneczek, po to, żeby Was ta informacja nie ominęła. Po dzisiejszym live, ja zaraz odpowiem na pytania, które mam, ale też po dzisiejszym live jutro opublikuję treść, w którym Wam dam linki do artykułu, który napisałam o profilu firmowym. Dam Wam też link do zapisania się na newsletter, w którym ja co dwa tygodnie publikuję tego typu treści, więc wtedy macie gwarancję, że jak Linkedin Was nie powiadomi, że cokolwiek Chimkowska opublikowała, to w newsletterze to znajdziecie. No i odeślę Was do podcastów, w których więcej piszę o tym i mówię o tym, jak angażować, jak tworzyć fajny profil firmowy na Linkedinie.
Więcej w tym artykule.
No i nie byłabym ekspertką w swojej dziedzinie, gdybym nie powiedziała, to zależy. Od czego to zależy. Uważam, że większość osób, którzy prowadzą jednoosobową działalność, nie potrzebuje profilu firmowego. Dlatego, że ludzie, którzy z Wami współpracują, nie zatrudniają Was dlatego, że macie duży, zaangażowany zespół, ale zatrudniają Was dla Was. Więc Wasz profil osobisty jest wystarczający i działanie z tego profilu, jak już wiecie, będzie też o wiele łatwiejsze i skuteczniejsze. Są dwie rzeczy, które w przypadku jednoosobowych działalności uważam, że mogą zdecydować o tym, że ktoś się decyduje na to, żeby jednak mieć profil firmowy i w związku z tym decyduje się na dodatkową pracę publikowania, angażowania, robienia tam czegokolwiek po to, żeby ten profil żył.
Po pierwsze… Ci, którzy nie mają strony firmowej na LinkedIn, zauważyliście, że w profilu osobistym mają taki z automatu zamiast logotypu po prostu szary budynek, który pokazuje, że ta firma nie istnieje na LinkedIn. Jeżeli chcesz mieć swoje logo, musisz założyć profil na LinkedIn.
A druga rzecz… Bo jestem w stanie sobie wyobrazić, że nawet ktoś, kto prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą może tego chcieć. Jeżeli chcesz promować płatnie treści, to na LinkedInie nie zrobisz tego z profilu osobistego.
Musisz mieć profil firmowy. Mam nadzieję, że Joanna odpowiedziałam na Twoje pytanie. Jeżeli coś chcesz jeszcze dopytać, to daj mi znać w komentarzu.
I dlatego uważam, że… Profil osobisty jest bardziej o tej osobie, o prezesie, prezesce. Bardziej o jego perspektywie, jego doświadczeniu, o tym, gdzie ja mogę dotknąć realnego człowieka. Bardziej też o przywództwie i o pokazywaniu ludzi, którzy pracują w firmie.
I to świetnie rozrobi lider. Natomiast to jest też o pokazaniu najważniejszych projektach w firmie, to jest o tym, dokąd zmierzamy. Natomiast profil firmowy jest bardziej do klienta, żeby dać mu argumenty, że Wy jesteście w stanie dowieźć produkt, usługę i że ten produkt jest świetny, więc będzie bardziej o klientach i produktach.
Profil filmowy szczególnie w B2C jest bardziej o rekrutacjach, o kulturze, o tym dlaczego warto pracować w tej firmie, bardziej o employer brandingu. o branży, o tym, co się dzieje w branży, o tym, co robimy w branżach naszych klientów. I na tym polega różnica, one się nie wykluczają, więc jak widzicie, część tych postów może się powtarzać, ale zdecydowanie, jeżeli nie wykorzystamy takiego ludzkiego elementu i twarzy naszego lidera, no to to będzie zaprzepaszczone, znowu to będą słodko-pierdzące publikacje, pod którymi raczej meksykańskiej fani nie będzie.
Pytanie 3: Zastanawiam się nad sensem regularnych wpisów. Czy wpis raz na jakiś czas, ale kiedy mam realnie potrzebę, ma większą wartość. Aczkolwiek wiem, że wtedy nie ma dużej widoczności. Jak znaleźć złoty środek. Dużo też widzę, że te same osoby komentują sobie nawzajem i tutaj już mój komentarz, tak to widać bandy klakierów, które kręcą się w swoich bańkach i ja rozumiem, że każdy wnikliwy obserwator się wtedy zastanawia, ale po co.
Ono jest świetne. Ja uważam, że warto publikować cyklicznie. Dla mnie takie minimum to jest właśnie jeden post w tygodniu. Jestem przekonana, że każdy, kto jest aktywny zawodowo raz w tygodniu ma coś wartościowego do powiedzenia z obszaru, którym się zajmuję.
I to jest pierwsza rzecz. Natomiast, czyli założyć sobie taką dyscyplinę publikuję raz w tygodniu, ale kiedy mam potrzebę i widzę, że w mojej głowie pojawiło się coś wartościowego szczególnie i dodatkowo pojawiła się okazja nieplanowana, to wtedy publikuję kolejny raz. Więc żeby pokazać, że żyjemy, jeżeli Linkedina traktujemy jako źródło pozyskiwania klientów, interakcji z naszymi klientami, to publikacja raz na pół roku to nie jest wystarczające. O tworzeniu treści będę pisała w najbliższym czasie wiele na moim profilu, więc zachęcam do obserwowania. Wciśnijcie podwójny dzwoneczek, żeby nic z Was nie ominęło. Cały listopad temu poświęcę i też będzie live na LinkedIn i na Instagramie o treściach, bo tutaj w tej przestrzeni, odkąd mamy narzędzia z obszaru sztucznej inteligencji, wiele się zmieniło. No i kończąc już nasze spotkanie, odpowiem jeszcze na pytania. Widzę tutaj pytanie od Moniki, pokażę to pytanie. Angeliko, podaj proszę przykłady super prowadzącej strony firmowej, najlepiej z branży produkcyjnej. Chcę powiedzieć tak, nie chciałabym Wam podawać teraz przykładów w takim sensie, że Monika, napisz do mnie na prywatną wiadomość, ja przyjrzę się branży produkcyjnej i tam Ci podam kilka przykładów.
Te rekomendacje są w opcji premium. Ja nie rekomenduję tworzenia stron marek w większości przypadków, bo jak wiecie na stronie firmowej mamy głównie trzy rodzaje stron, czyli strona firmowa, strona marki, strony powiązane, no i możemy mieć różne strony w zależności od tego, czy jesteśmy instytucją edukacyjną, czy firmą. Natomiast to, co można zrobić, jeżeli chodzi, i nie można umieścić rekomendacji, jeżeli nie macie konta premium, natomiast to, co możecie zrobić, to możecie opublikować post. który jest postem o rekomendacji Waszego klienta i przypiąć go na górze profilu. I w ten sposób osoby, które wchodzą na Wasz profil, bardzo łatwo trafią na ten post i będzie on pierwszą informacją, którą oni będą widzieli. Na dzisiaj to już wszystko. Jestem przekonana, że ta nowa formuła, przynajmniej tak wnioskuję po liczbie Waszych wiadomości i reakcji, bardzo się spodobała. Za miesiąc, tak jak mówiłam, porozmawiamy o treściach, dlatego koniecznie zasubskrybuj mój podcast, żeby być w kontakcie z treściami, które publikuję.
SILNA MARKA NA LINKEDIN – NEXT STEP:
- Odsłuchaj pełnej serii podcastu o Linkedin
- Niech Cię nie ominie kolejny odcinek podcastu! Możesz go subskrybować poprzez:
Jeżeli lubisz oglądać na YouTube, zasubskrybuj mój kanał na YT lub obejrzyj dzisiejszy odcinek:
Chcesz mieć wpływ na to co pojawi się w kolejnym odcinku? Daj znać w komentarzu!
Niech siła i moc będzie z Tobą!
Pozdrawiam i do usłyszenia!
Angelika Chimkowska